Przejdź do zawartości

Strona:PL Helena Staś - Moje koraliki.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 37 —

bycz we fartuszkach — jak prawdziwe gospodynie, wesoło wzięły się do roboty — “paja”.
Mańka postawiła na stole stolniczkę, mąkę, smalec, sól i trochę wody w szklance. Sama następnie wzięła się do obierania jagód, a Stefa do ciasta.
Cztery łyżki smalcu zmięszała z mąką, wlała trochę wody, wymieszała, o ile trzeba by się ciasto rozkawałkowało cienko. Położyła połowę na wysmarowaną masłem blaszaną patelkę a podczas gdy rozwałkowywała drugą połowę ciasta, Mańka obrane i opłukane jagody ułożyła na cieście na patelni. Pouczona przez Stefę, posypała je dobrze cukrem, trochę cynamonem, przyniesła ze spiżarni kawałeczek świeżego masła i wielkości orzecha położyła tu i owdzie na jagodach. Brzeg ciasta zwilżyła wodą co pomogło skleić położoną resztę rozwałkanego ciasta. Zacisnąwszy brzegi, Stefa okroiła ciasto nożem do koła blaszanki. Podniosła potem paluszkiem złączony brzeg ciasta, co wytworzyło falującą ramkę. Końcem noża przebiła w formie gwiazdy wierzch, aby jagody smażąc się, nie wysadziły ciasta i nacieszywszy się z Mańką z wielkiego dzieła — wsadziły go do gorącego piecyka.
Godzina była pierwsza, chłopcy obiecali wrócić na drugą. Pajowi, aby był dobry, trzeba było siedzieć w piecu blisko pół godziny. Kukurydzę można było ugotować we dwadzieścia minut, jaja