Przejdź do zawartości

Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   207   —

O martwa ziemio — zazdroszczę ci! Na zieleni mego drzewa nie zapłonie światło, — ze smutkiem powitam dzień Króla. Opadła zieleń z drzewa mego żywota i niema na czemby światło umieścić.
O — ideały! — O — królestwo moje! Nie spłyniesz ty do mnie, choć białe kwiaty wieńczą mi skroń.
Z smutnemi temi myślami — patrzał ciągle na ulicę — na zmieniający się bezustanku ruch. Płatki białych kwiatów przestały padać, słońce wyjrzało wesołe na ziemię, na co Romiński zakrył dłońmi oczy i odwrócił się od okna, aby nie widzieć igrających promieni.
Dla niego nie było słońca. Zlodowaciałej duszy nie dochodziły żadne promienie.
Uprzytomnił sobie, szczęście ogniska domowego, płonące światło na zielonem drzewie... dziecięce głosy...
W jego duszy nie zapłonie szczęścia światło...
Tak dumał Romiński. Ale wyroki Boże są niezbadane... Kto wie, czy pierwszy śnieg na skroniach nie jest zapowiedzią zbliżającego się królestwa..
Z dawna już szedł do niego Król dając nawet silne zbliżania się hasła, ale Romiński głuchy był dotąd na nie...