Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swojej wygranej: dziesięć ludwików, dwadzieścia ludwików. Inne go pytały z ciekawością:
— Będzie się pan bił?
Zdawało się mu, że dosięgnął szczytów sławy awanturnika w jednym jedynym dniu, prześcigając księcia di Buckingham i pana di Lauzun. Wyszedł zwycięzko i bohaterskiego biegu, zdobył nową kochankę, wspaniałą i dostojną jak dogaressa; sprowokował śmiertelny pojedynek, a teraz szedł spokojny i dworny, nie mniej nie więcej, niż zwykle, pośród uśmiechów pań, których nie sam tylko wdzięk ust był mu znany. Czy może nie był w stanie powiedzieć nieco o tajemnej pieszczone lub szczególniejszym sposobie rozkoszy wielu z nich? Czyż nie widział przez te wszystkie jasne, świeże wiosenne materye myszki blond, podobnej do małej, złotej nonety na lewym boku Isotty Cellesi; albo niezrównanego brzucha Julii Moceto, gładkiego, jak kubek z kości słoniowej, czystego jak u jakiego posągu, wskutek zupełnego braku tego, na co w starożytnych rzeźbach obrazach skarżył się poeta Musée secret? Nie słyszałże w dźwięcznym głosie Barbarelli Viti innego nieokreślnego głosu, który powtarzał ustawicznie pewne bezwstydne słowo; albo w szczerym śmiechu Aurory Seymour innego nieokreślnego dźwięku, chrapliwego gardłowego, który przypominał nieco mruczenie kotów przy piecach, lub gruchanie turkawek w gąszczach? Czyż nie znał wyszukanych deprawacyj hrabiny di Lucoli, która podniecała się miłosnymi książkami, geminami i miniaturami; albo niepokonalnej wstydliwości Franceski Daddi, która w ostatecznej żądzy wzywała imienia Boga, jak konająca? Prawie wszystkie kobiety, które on szukał, lub które jego szukały, były tu i uśmic:hały się do niego.