Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tylko że dużo i że tych pieniędzy już nie macie... Tak!... a! jeszcze coś. Tu jest także kwitek, jako, że nie macie do mnie pretensji, że postąpiłem z wami uczciwie i że nie czujecie się pokrzywdzeni. To mi podpiszcie.

BRAUN
(nieufnie).

A na co to wielmożnemu panu?

STEIERMARKT.

To mi potrzebne nie dla mnie, ale dla was. Jakby was do sądu przez to co będzie w gazetach zawołali i tam was prawowali, to ja stanę i pokażę ten świstek, jako, że to nieprawda, że ja do was niemam żadnego żalu i tem was obronię. Rozumiecie?

BRAUN.

Rozumiem... proszę łaski pana.

(Steiermarkt przynosi atrament, pióro i kładzie pióro w rękę Brauna).
STEIERMARKT.

No... podpiszcie stary głupcze... o tu... tak, jakeście w książkach kwitowali...

(Braun podpisuje).

Tak!... dobrze! (klepie Brauna po plecach). No! widzicie, kto wasz opiekun, kto się o was troszczy... kto wam przebacza... co?