Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JULJASIEWICZOWA.

Proszę cioci się uspokoić. To nic nie pomoże. Tu trzeba radzić energicznie. Co ona mówi?

DULSKA.

A cóż ona może mówić. Nic.

JULJASIEWICZOWA.

To jeszcze całe szczęście, że ona zdaje się głupia — bo jakby tak wzięła na kieł. Niech jej ciocia da wódki i chleba z masłem.

DULSKA.

Co?

JULJASIEWICZOWA.

Już ja wiem co mówię. Miodem się muchy bierze, nie octem.


SCENA V.
DULSKA — JULJASIEWICZOWA — TADRACHOWA.
TADRACHOWA.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

DULSKA.

A to wy!... (do Juljasiewiczowej) Ta praczka.

TADRACHOWA.

Rączki całuję wielmożnej pani gospodyni. A cóż to, będzie znów duże pranie?