Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JULJASIEWICZOWA.

O, przepraszam! tem byle kto — to mam być ja?... Tego już zanadto. I to ciocia tak mówi? A czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powiedzieć, aby ta śliczna historya inaczej wyglądała.

DULSKA.

Co powiesz to będzie kłamstwo. Takiej jak ty nikt nie uwierzy.

JULJASIEWICZOWA.

Jaka ja jestem, to jestem. Ale nigdy nie dopuściłabym się tego, czego się tu dopuszczono. (do Zbyszka) Wiedz o tem, że ciocia o Hance od początku wiedziała.

DULSKA.

Nieprawda.

JULJASIEWICZOWA.

Aha!... nieprawda. Przez palce się patrzyło... przez palce... dopiero teraz, jak grozi głośny skandal, to na Zbyszka — na Hankę...

ZBYSZKO.

A to ładna historya. I w jakim celu?

JULJASIEWICZOWA.

Żebyś w domu siedział...

ZBYSZKO.

A!... rozumiem!