Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JULJASIEWICZOWA.

Byłam pewna. Kapelusz w rękę i fiut! Najlepszy punkt wyjścia.

ZBYSZKO.

Milcz! Nie doprowadzaj mnie do passyi.


SCENA XV.
DULSKA — JULJASIEWICZOWA — ZBYSZKO.
DULSKA (w ręku książeczka).

Hanka! A ty tu? Nie wychodź!... Mam z tobą porachunek.

ZBYSZKO.

Tak, tak. Wiem już o co chodzi. I... pokazałaby mama wiele taktu, gdyby o tem nie mówiła.

DULSKA.

Taktu? taktu? Ty śmiesz mówić o takcie? ty, który taki skandal wywołałeś pod rodzicielskim dachem. Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się do Bruchowic, czy na Zamarstynów.

ZBYSZKO.

To moja rzecz.

DULSKA.

Bezwstydnik!... do tego doprowadzić, żeby mi potem byle kto oczy tem wykalał.