Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
GŁOS DULSKlEJ.

Hesiu! czy Mela ubrana?

HESIA.

Jeszcze się pichci.

DULSKI (staje zgorszony i mruczy coś).


HESIA.

Ojciec nie rozumie? No... stroi się. Za ojca czasów tak nie mówiono? No to co? Teraz mówią...

DULSKA (wychyla się, ubrana odświętnie).

Felicyan! przestań chodzić — już jesteś na Wysokim Zamku. Jutro pójdziesz do Kaiserwaldu (znika. — Hesia idzie do okna i chucha na szybę).

HESIA (śpiewa).

Pozamarzało... jakby w jakiem zlewie... (Dulski ogląda się i cicho idzie do pieca, wyłazi na krzesło i kradnie cygaro — w tej samej chwili Hesia się odwraca i widzi to — Dulski chrząka, idzie do przedpokoju — odziewa się — wraca — podchodzi do drzwi Dulskiej — stuka — ona wychyla się).

DULSKA.

Już cię niesie do kawiarni? No... masz swoje dwadzieścia centów. Teraz będę codzień dawać po dwadzieścia centów. Tygodniowo — nie... na nic. Zaraz wszystko przetracasz z koleżkami.