Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DULSKA.

Ach, to niemożliwe. Powtarzam pani, niemożliwe.

LOKATORKA.

Przecież przy dobrej woli. Wiem, że pani kazała kartę na mieszkanie wywiesić, a więc krewni pani się nie sprowadzają.

DULSKA (sznurując usta).

Ach! niech pani nie zmusza mnie do sprawienia jej przykrości.

LOKATORKA.

Czy pani ma mi co do zarzucenia?

DULSKA (z wybuchem).

A! proszę pani, to już przechodzi granice! A skandal, który pani przez swe otrucie wywołała!

LOKATORKA.

A więc o to chodzi?

DULSKA.

A o cóż innego? Płacili mi państwo czynsz — dzieci i psów nie mieli, ostatecznie tyle co o te ranne trzepanie dywanów się rozchodziło. I mogliby państwo mieszkać nadal, aż tu... skoro o tem pomyślę, ponsy na mnie biją. Pogotowie ratunkowe przed moją kamienicą!!! Pogotowie! jak przed szynkiem, gdzie się pobiją.