Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/425

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łaj II zachowywał się w te pamiętne dni z godną tej chwili powagą. W swych ostatnich rozmowach, w akcie abdykacyjnym był przejęty do głębi przeświadczeniem o zachodzącem najwidoczniej nieporozumieniu. Chciał przecież „dać“ wszystko teraz, gotów był do najdalej sięgających ustępstw, już „naprawdę“ chciał dobrodziejstwami obsypać swych poddanych… a tutaj ci właśnie jego poddani niczego już nie chcieli, a raczej postanowili wziąć sami to, co im potrzebnem było do szczęścia.
Delegaci Dumy zagadali wzamian o możliwości powołania na tron syna Mikołaja II, małoletniego księcia Aleksego, przy regencji choćby księcia Aleksandra Michałowicza, ożenionego z księżniczką Ksenią, siostrą ustępującego cesarza albo księcia Michała, brata cesarza.
Mikołaj II się nie zgodził, abdykował, jak rzekliśmy, i w imieniu syna, chorowitego zresztą, anemicznego chłopczyka, pozbawionego nadto modlitw i opiekuńczych skrzydeł, jakimi otaczał go zamordowany Rasputin. Natomiast Mikołaj II zrzekł się tronu na rzecz swego rodzonego brata księcia Michała Aleksandrowicza, ulubieńca cesarzowej-matki, Marji Teodorówny.
Duma przecież nie zdradzała bynajmniej entuzjazmu dla tych kombinacyj następstwa tronu i ani myślała śpieszyć z wyrażeniem swego zdania.
Czy książę Michał Aleksandrowicz zrozumiał właściwe intencje Dumy, czy, stojąc na uboczu, miał lepsze o wypadkach pojęcie, czy też miał własne skrupuły, dość, że ogłosił natychmiast deklarację stwierdzającą, iż jedynie wówczas mógłby przyjąć koronę cesarską, gdyby ta ofiarowaną mu była z woli ludu…