Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wetowanych błędów cesarskiej polityki. Rosję upijano haszyszem rzekomego zwycięstwa, powiększenia znów ich posiadłości kosztem polskiego dziedzictwa, a tymczasem zaniechano czujności nad dolą własnego żołnierza, nie turbowano się dostatecznie o jego zasadnicze potrzeby, nie wiele troszczono o zorganizowanie tyłów miljonowej armji.
Jakoż już w kilka miesięcy po rozpoczęciu wojny, magazyny wojskowe, arsenały, składy zbożowe zaczęły się wypróżniać z przerażającą szybkością, wojsko zaczęło cierpieć dotkliwe braki. Teren wojny, zamożne, zasobne łany polskie wykluczały narazie widmo głodu, żołnierz miał co jeść, bogactwa wszelakiego było zadość pod ręką, papieru było zadość na pisanie kwitów rekwizycyjnych, — strawy przecież nie dostawało armatom i karabinom.
Wszczęły się poszmery, groźne pomruki.
Niedołęztwo intendentury, nieuczciwość dostawców, nieporządek rachunkowości wojskowej, kradzieże oficerów zaprowiantowania przekraczały skalę zwykłych w Rosji nadużyć.
Wykrywano teraz już nie tylko sieci całe genjalnego germańskiego szpiegostwa, ale i widome oznaki zdrady stanu, zaprzedawania własnego kraju.
Hierarchja urzędników i dygnitarzy cywilnych i wojskowych była wypełniona po same brzegi Niemcami, których rzeczywiste sentymenty żadnych nie budziły wątpliwości.
Cesarstwo Rosyjskie, jako potęga wojskowa, było stłoczone, podminowane, nie miało żadnych tajemnic dla wojsk nieprzyjacielskich. Każda pozycja, każdy punkt strategiczny, każdy schron, każdy szczegół obrony czy ofenzywy był znany sztabowi niemieckiemu.