Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ten sam, który do ambasadora Stanów Zjednoczonych wyrzekł sławetny aforyzm, aforyzm, urągający chyba zdrowemu rozsądkowi oberprokuratora synodu prawosławnego.
— Czy wiesz pan, który z ludów na kuli ziemskiej jest najszczęśliwszym? — zagadnął pewnego razu Pobiedonoscew ambasadora amerykańskiego.
Ambasador uśmiechnął się czule, rozumiejąc, że usłyszy lada chwila niezgrabny komplement i odparł grzecznie.
— Doprawdy, nie wiem, ekscelencjo!
— Lud rosyjski! — zakonkludował płytki ciemięzca. — Bo lud rosyjski dotąd ostał się zarazie, nazywanej „wolnością“!…
Pobiedonoscew był więc dobrym strażnikiem testamentu politycznego, czego dowodem, że gdy w dniu 1 listopada 1894 roku Aleksander III skonał, potworny system ani drgnął i miażdżył dalej.
Cesarz Aleksander III, mimo pozorów śmierci naturalnej, — znów jest tylko ofiarą królobójstwa, które pod Borkami, nie mogąc przeciąć odrazu życia monarchy, skróciło je do lat niespełna sześciu.
Panowanie cesarza-atlety, cesarza, który obejmując rządy wróżył, iż na tronie Matuzalowych doczeka lat, skurczyło się do trzynastolecia zaledwie. — Trzynaście lat na tronie a czterdzieści dziewięć lat życia to nie wiele na atletę — lecz bodaj za wiele na skrajny reakcjonizm.
Trzynaście lat walczył Aleksander III! O co walczył, walczył podobno jedynie o własne utrapienia, własny niepokój, własne katusze… Boć czyż zaślepienie, wiara w potrzebę utrzymywania poddanych w ciemnocie, wiara w bat pogromcy — mogła władcy co