Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spiskowi pozwalają mu wjechać na Małą Sadową ulicę i uderzają nań bombami… Rysakow ma zacząć… Dopiero, gdy skutek chybił — Kobozew podpala minę… Mina oczywiście pochłonie i spiskowych — lecz cóż im — gorzej, bo tyle niewinnych ofiar pogrzebie.
Upływały nieznośnie długie chwile dla królobójców. Młody Rysakow z trudnością panował nad zdenerwowaniem, niecierpliwił się Kobozew, znużył Michajłow i Hryniewiecki — jedna Perowskaja krążyła spokojnie, obojętnie, w pobliżu maneżu, gdzie kareta cesarska, tłum policji, kozaków i wojskowych łącznie z gromadkami ciekawych znaczył pobyt monarchy.
Na Perowską nikt nie zwrócił uwagi, bo nadewszystko z łatwością mogła udać ciekawą oglądania kawalkaty cesarskiej, a dalej znajdowała się na dystansie tak wielkim od karety cesarskiej, iż niepodobieństwem było ją posądzać o jakoweś zamiary… Zresztą i o zamiarach takich nie mogło być mowy, ponieważ pachołkowie policyjni na sto kroków wokół karety rozstawieni, nie pozwalali się do niej zbliżyć nikomu.
Któż zresztą, spojrzawszy na jasne, piękne oblicze Perowskiej, śmiałby upatrywać w niej królobójczynię!…
Perowskaja! Toć podobno żaden spisek, żadne sprzysiężenie nie miało dotąd postaci tak czystej, tak podniosłej.
Hesia Helfman była równie jak Perowskaja oddaną i poświęcającą się sprawie Narodnej Woli, równie, bezwątpienia zdeterminowaną i odważną, ale Helfmanówna wyszła z mroków, była dzieckiem niedoli, prześladowania losowego. Helfman poczęła się z ciemności, z klątwy, która zawisła nad niemowlęciem, należącem do stanu poniewieranego, skazanego, wraz z pokoleniem swem, na głód duszy i ciała. Helfman była tą istotą,