Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chybił — Karakozowa pochwycono i zawleczono do „trzeciego oddziału kancelarji jego cesarskiej mości“.
Rosja zatrzęsła się ze zgrozy — urzędowa Rosja wpadła w szał. Zamach Karakozowa zbudził setki domysłów… a jeden z nich trafił aż nawet do komisji śledczej… Według tego domysłu, zamach musiał być popełnionym na czyjąś korzyść, więc… z poduszczenia i za zgodą brata cesarskiego, a dawnego pretendenta do tronu, księcia Konstantego. Domysł ten opierał się snać na fakcie, że dotąd królobójstwo miało w Rosji za cel wydarcie zamordowanemu korony i że szło zawsze z pałacu do pałacu…
Nadomiar Karakozow odmawiał wszelkich zeznań, udawał Niemca, Polaka, zmieniał nazwiska, nie wydawał nikogo, na siebie winę brał tylko.
Aleksander II, zaskoczony wypadkiem, ze swej strony ani myślał unosić się wspaniałomyślnością i prowadzenie śledztwa oddał generałowi Murawiewowi, który, właśnie po mordach na Litwie w czasie polskiego powstania, osiadł był w Petersburgu z tytułem hrabiego od monarchy i przydomkiem „wieszatiela“ od ludu.
Murawiew z całem doświadczeniem zabrał się do Karakozowa… Lecz ani obietnice, ani groźby nie działały — Karakozow milczał lub mówił, co mu ślina na język przyniosła, aż, nazajutrz po uwięzieniu, usiłował przegryźć sobie arterję na ręku. Murawiew otoczył więc Karakozowa pieczołowitością i wziął pod swój wypróbowany system.
Karakozowa skuto łańcuchami, łącząc lewą rękę z prawą nogą, a prawą rękę z lewą nogą, a nadto ręce i nogi razem. Łańcuchy te krzyżowały się na żelaznym pasie, od którego znów szedł powróz na ple-