Przejdź do zawartości

Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Łączą się dźwięki szklane w tajemne bógwieco,
a czego drżeniem dotkną, melodją podniecą —
wszystko gra — i tryglify dzwonią i kolumny —
i idzie śpiew do głowy, jak zboże tak szumny.
Świątynia śpiewa! — Cicho —! Oto mgła opada,
z rytmu melodji postać wynurza się blada —
— Efeb idzie — już milczę — znacie kształtu zarys —
któż go nie zna, kto nie zna — to on! — piękny Parys!

WYŁANIA SIĘ ZJAWA PARYSA
DWORKA I.

Cóż za widzenie cudne! Młodości kwiecista!

DWORKA II.

Jako brzoskwinia wonna, świeża i soczysta!

DWORKA III.

Patrz jak słodko nabrzmiałe, jak wymowne wargi!

DWORKA IV.

Ach zwierzyć im sam na sam zbliska serca skargi.

DWORKA V.

Owszem wcale przystojny — za mało smukłości.

DWORKA VI.

Zbywa mu na ogładzie no i na zgrabności.

RYCERZ I.

Pastuch, zgoła bez manier, bez gustu, bez wzięcia —
taki książę? — Dziękuję za takiego księcia!

RYCERZ II.

Ba, półnagi — więc wabi, panie niepokoi,
lecz chciałbym go obaczyć od stóp do głów w zbroi.