Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wydzielę należną im wedle litery prawa czternastą część tego majątku. Ponieważ zaś dobra naszego ojca zostały po jego śmierci ocenione na siedmdziesiąt tysięcy rubli, każdéj z sióstr moich wypłacę sumę pięciu tysięcy. Więcéj żadna z nich spodziewać się ode mnie nie może, a i tak kosztowną wyprawę otrzymują już tylko, jako dowód mojéj przyjaźni i hojności braterskiéj, a nie jako rzecz z dziedzictwa im przynależną.
— Przyznam ci się — mówiła daléj Emilka — że byłam wielce zdziwiona tą allokucyą Henryka, nigdy bowiem nie spodziewałam się, aby był do tego stopnia chciwym i niesprawiedliwym względem nas. Wprawdzie majątki, pozostałe po naszym ojcu, zostały w istocie ocenione na siedmdziesiąt tysięcy rubli, ale stało się to w skutek jakichś szczególnych okoliczności, i wiem z pewnością, że dziś dwa razy więcéj są one warte. Zresztą, gdybym była na miejscu Henryka, czuję, że nie trzymała-bym się tak ściśle litery prawa, która wydziedzicza prawie siostry na korzysć brata. Daleko jednak mniéj byłam zmartwioną tém odkryciem szczupłości mego mienia, niż ciekawą znalezienia się w tym razie pana Michała: przestał on patrzéć na lampę i trzymał oczy utkwione w Henryka; w oczach tych było w téj chwili coś niezwykłego, wydały mi się one mniéj dobrodusznemi niż zawsze, a jakoś niby rozumniejszemi. Po chwili wyjął ręce z kieszeni, skrzyżował je na piersi, potém oparł o stół