Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nia jawnego dostatków swych lub filantropii: ci dawali więcéj od piérwszych.
Najmniejsza liczba była tych, którzy składali ofiary z gruntownego przekonania o ich użyteczności, ale ci dawali najwięcéj, więcéj nawet niżby w istocie wymagały ich środki.
Alexander Snopiński położył na tacy najznaczniejszą summę i spojrzał przelotnie na wszystkich, czy widzą wielkość jego daru. Miałem ochotę powiedziéć mu, aby lepiéj dał mniéj, ale położył pieniądz swój tak, iżby tego nikt nie widział. I komu innemu powiedział-bym to może z powodu starszego wieku i dobrych chęci, ale względem Alexandra słowa moje mogły-by ujść za osobistą urazę, a więc chybić celu. Wincuni nie było na tém zebraniu; podobno od czasu, jak została matką, rzadko wyjeżdża z domu, i w istocie dziś to po-raz piérwszy ją spotkałem...
Koniec końców, plan był ułożony, pieniądze zebrane i pozwolenie Władzy gotowe. Na wiosnę, to jest za miesiąc, dom szpitalny zacznie budować się w X. Muszę dodać, że hrabina X., zawiadomiona przez swego plenipotenta, przysłała rozporządzenie, aby drzewo na tę budowę wzięte było z jéj lasów, a pani Karliczowa, podobno za wstawieniem się Alexandra, w porze, gdy projektem naszym gorączkowo był zajęty, ofiarowała swoich domowych płatnych przez nią rocznie rzemieślników.
Tak więc, za jakie pół roku, zakład rozpocznie