Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzęta; wielblądy i konie twego ojca głos mój rozpoznają, barany do ręki mej idą, a tkać umiem prędko i ślicznie...
Uspokojona już i rozweselona, widząc też, że z jego twarzy miłość jej i łagodność spędziły gniew i cierpienie, zapytała znowu:
— Nie powiedziałeś jeszcze, jakim był cel twojej wędrówki? gdzie byłeś, drogi?
Przez chwilę wahał się, potem jednak odpowiedział:
— W Atenach.
A wyraz ten wymawiając, pochylił głowę.
— Czemu tak nizko głowę pochylasz, nazwę tego greckiego miasta wymawiając?
— Bo tam na żywe oczy ujrzałem prawdziwą piękność i wolność...
Poważnie Melissa zastanowiła się nad słowami temi. Widać było, że dzisiejsza rozmowa z kochankiem budziła i rozszerzała jej umysł z przyrodzenia żywy i pojętny. Miała znowu coś powiedzieć, o coś zapytać, lecz nagle, jakiś widok zatrzymał na sobie wzrok jej, po przestrzeni błądzący, i zadziwiony zachwyt w niej obudził. Naprzód nieco pochylona, wyciągnęła ramię i, palcem wskazując na szczyt najwyższego ze wzgórz kasztanowych, zawołała: