Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie okazywał żadnego, rad prawie, że władzy nad ukochanemi jego trzodami i rolą nikt z nim dzielić nie będzie. Ja zaś, mała jeszcze dziewczynka, czułam przecież srogą po tobie boleść i często wśród nocy, do sypialni twej matki się wkradłszy i dziecięcemi rękoma mocno ją objąwszy, wraz z nią płakałam...
— Żałuję, żem was wszystkich tak srodze zmartwił — głosem z głębi serca idącym, odrzekł po chwili Diloram — lecz gdybym wzajemnie tych, co mnie kochają, nie kochał, byłżebym wrócił? Wróciłem i znowu...
Umilkł, a Melissa, patrząc mu w chmurne oczy, zapytywała:
— Co znaczy to: znowu? Przecież ci teraz Pytyon ani tmolosowej kopalni stróżować, ani w Sardes towarów sprzedawać nie rozkazuje? W obawie pewno, abyś raz jeszcze, okrutny swawolniku, nie zniknął mu z domu i oczu, obchodzi się z tobą tak ostrożnie, jak gruboręki strzelec z pochwyconym przez traf ptakiem rajskim. Więc cóż znaczy to: znowu?
Zamiast bezpośredniej odpowiedzi, Diloram zapytał:
— Czy wiesz dlaczego Paktol złoty piasek w wodach swoich toczy?