Strona:PL Edward Nowakowski-Uduszenie cara Pawła I.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Uduszenie cara Pawła I.

5
(Ciąg dalszy.)

Kiedy Pablen powrócił i oznajmił, że na zamku spokojnie, i nikt tam niczego się nic domyśla, że cesarz już ułożył się do spoczynku, wyruszyła zbójecka moskiewska drużyna – w dwóch oddziałach. – Jednych poprowadził sam Pahlen, a drugich Beningsen w towarzystwie dwóch Zubowów, Płatona i Mikołaja. Trzeci Zubow Waleryan wlókł się za nimi, gdyż jednę nogę stracił w wojnie kościuszkowskiej. Katarzyna dala mu za to złotą nogę.
Po przebyciu bramy zamkowej, w której stała straż należąca do spisku, kiedy po schodach (bocznych) wchodzili na górny korytarz, dyżurny oficer zagradzając im drogę, zawołał:
— Stój, kto idzie?
Mołczy mierzawie (milcz nikczemniku) odpowiedział mu generał Beningsen, wszak widzisz, kto idzie.
Oficer dyżurny domyślał się, co to znaczy, ale miarkując, że mógłby życiem przypłacić, udał, jakoby ich uważał za nocny obchód straży, usunął się na stronę i odezwał się:
— Ront! przechodź.
Poszli więc dalej. Na czele z latarką szedł adjutant cara, Argamakow, i zbliżywszy się do przedpokoju, ostrożnie zapukał. Z wnętrza zapytany: kto i czego chec, odpowiedział, że to on (ten adjutant codziennie zrana przychodził do cara z raportem) przychodzi z raportem. – Odpowiedziano mu: Czyś oszalał? wszak to