Strona:PL Edward Nowakowski-Najnieszczęśliwsze dziatki i najnieszczęśliwsze matki.pdf/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Polacy chcąc się wydobyć z uciemiężenia i okrutnej niewoli, w jakiej pod dzikiem tyraństwem Moskali zostawali, roku 1831 zrobili powstanie. Walczyli długo z największem bohaterstwem i poświęceniem się bez granic: w końcu jednak nie znajdując u nikogo współczucia, znikąd pomocy, nie mogli sami podołać Moskalom, tembardziej, że Moskale z sobą wnieśli w kraj zabójczą cholerę. Tysiące – tysiące od tej zaraźliwej cholery umarło, wielu, bardzo wielu w bojach poległo; inni opuścili kraj ojczysty, szukając w obcych stronach schronienia – przed zemstą wściekłą barbarzyńskiego cara. Okrutny bowiem ów car moskiewski Mikołaj I. wyzuty ze wszelkich uczuć ludzkich, nie posiadał się ze złości, że Polacy dla wydobycia się z niewoli, odważyli się byli zrobić powstanie. Jakoż nastąpiło w ślad za tem straszne spustoszenie kraju, grabieże, rozboje okrucieństwa barbarzyńskie nad pozostałymi w kraju Polakami, – jakich nigdy i nigdzie przedtem na świecie nie było. Car bowiem, ten Mikołaj I, nie mogąc się zemścić nad tymi co polegli na polach bitwy, i tymi co ratowali się za granicę ucieczką — rozkazał, aby wszystkie ich dzieci — nawet niemowlęta, bez żadnego wyjątku, i bez względu na nic wyszukiwano i sprowadzano do Warszawy. Dla spełnienia tego carskiego, haniebnego ukazu, rozbiegli się po całej Polsce, jak psy gończe, służalcy moskiewskie. I oto w dzień naznaczony, przed zamek spędzone zostały nieszczęśliwe dzieci polskie wraz z matkami, które ich odstąpić nie chciały. Zaraz w ślad za tem otoczyło ich zewsząd wojsko. Nadjechały wozy – kibitki. Moskale, jak dyabły przeklęte poczęli wyrywać gwałtownie matkom dzieci, i wrzucać je na wozy. Napełnione wozy dziatkami, otoczone strażą, pędem wichru ruszyły w kraj moskiewski. Co za płacz, narzekania, przeklęstwa, złorzeczenia; jakie jęki rozpaczne, wołające o pomstę do nieba!!! O! najnieszczęśliwsze dziatki! one nawet całego swego nieszczęścia, jakie ich jeszcze czekało, myślą ogarnąć nie mogły. Obecna chwila była okropną, a jakżeż okropniejsza przyszłość. A matki? o biedne matki, powracały do domu, — ale już same, ale już bez swych dziatek. Zamiast dziatek, niosły w sercach swoich rozpacz niczem nieutuloną żałość żałobną, która te ich serca rozbolałe, rozranione przez resztę ich życia, jak ostrzem noża zawsze będzie krajała. O! jakież tortury mogą być okropniejsze dla nich nad tę myśl, która wciąż ich gryzła, piekła, że ich dziateczki najmilsze gdzieś tam daleko, daleko w obcym, nieprzyjacielskim, moskiewskim kraju będą przeistaczać mękami, rózgami na Moskali, na potępieńców, na zdrajców Ojczyzny.
W jakimże bowiem celu porwano te dziatki Polskie, i wywieziono do kraju moskiewskiego? – W jakim celu? Żeby ich tam przerobić na Mo-