Strona:PL Edward Nowakowski-Najnieszczęśliwsze dziatki i najnieszczęśliwsze matki.pdf/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
II.

Lecz oto jeszcze biedniejsze, jeszcze nieszczęśliwsze dziatki i matki.
Kiedy Moskale r. 1794 zdobyli Pragę (przedmieście Warszawy), jak wściekłe, krwiożercze bestye rzucili się na rabunek do domów, drzwi gwałtownie wybijali, wszystkich, kogo tylko napadli zabijali, i wślad za tem domy podpalali. Całe miasto naraz ogarnął straszny pożar. Z palących się i zapadających domów pouciekały osierocone biedne dziatki na plac wśród miasta. I zebrała się ich tam gromadka niemała. Wokoło wszystko w płomieniach; przeraźliwe krzyki rozbestwionych Moskali, którzy jak szatany wśród kłębów ognia i dymu. rzucali się na wszystkie strony, uganiając się po ulicach za uciekającymi, mordując ich i obdzierając z odzieży; krew po ulicach lała się potokami. Biedne, nieszczęśliwe dziatki, sierotki – patrząc na ten straszny obraz, struchlałe, tulą się wzajemnie do siebie, wznoszą rączki do nieba, bez sił omdlałe padają na ziemię, wśród piekielnego gorąca, obsypywane wciąż lecącemi z palących się domów iskrami i główniami, o! jakież tam były jęki żałosne, jaki płacz rozpaczny. O! czemuż, czemuż raczej ziemia nie rozstąpiła się i nie pochłonęła tych nieszczęśliwych!
Ach! to był jeszcze początek okropności!
Bo oto na czele tej zgrai morderców, zbliżył się do dziatek główny tych Moskali dowódzca – Suworów. Jak zwierz drapieżny patrzał z podełba złowrogo na te ofiary – snać się namyślał, jak ich będzie męczył, jakby tego wszystkiego co ucierpiały, jeszcze było niedosyć... Wtem, kazał sobie podać dziecko. Wziął je na rece, i jak niedźwiadek, który przed ukąszeniem, przed zapuszczeniem zatrutego żądła wpierw liże, tak i on, judaszowskim pocałunkiem pocałował dziecko, i w ślad za tem rzucił je gwałtownie na ziemię, i roztrzaskał mu główkę. Na ten przykład swego dowódzcy, Moskale otoczywszy dzieci wokoło, poczęli kłóć je pikami, na pikach w górę wznosić, i przerzucać jeden drugiemu z piki na piki, czyniąc sobie z tego dzikiego okrucieństwa igraszkę zbójecką. Natura ludzka wzdryga się na samo wspomnienie tych okropności, bezprzykładnych, przechodzących wszelką miarę.

III.

Czyż może być coś okropniejszego nad ten obraz?
O! najnieszczęśliwsze dziatki!
Lecz czyż najnieszczęśliwsze? Przebóg! były jeszcze od tych nawet nieszczęśliwsze!