Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DZIEŃ DRUGI.

Ogród Króla – Na ganku pokazuje się FENIXANA.
FENIXANA.

Zara! Estrella! Roza! – Cóż
Nikogo nie ma oprócz róż?

MULEJ wychodzi z poza wzgórza.
MULEJ.

Piękna w wołaniach imie zmień,
Ja ci odpowiem lutni słodka!
I oko twoje mnie napotka,        5
Boś ty jest słońce, ja twój cień.
Za tobą chodzę nakształt chmur;
I słysząc echo twego głosu,
Wołanie twoje, zszedłem z gór. –
Co dumasz?

FENIXANA.

Ach! z mojego losu        10
Girlandy sobie czarne plotę.
W górach, gdzie jedno pochlebne,
Wolne, nie wdzięczne i srebrne,
I słodkie i szepczące tęsknotę
Źródło ma tajemną grotę;        15
I stamtąd strumieniem bieży
Kwiaty łąkom malujące;
Pochlebne – bo szepce coś łące
A własnym słowom nie wierzy;
Niestałe źródło i zwodne,        20
Bo chociaż szemrze – pogodne;