Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KRÓL.

Tak Henryku, twój brat się dostał do niewoli...        325
A choć mogę, i słuszność mi sądzę pozwoli,
Abym go na śmierć skazał; serce mam ruszone.
Bom tu przyszedł na własnéj korony obronę;
A los, który mię panem niespodzianym robi
Waszéj krwi, więcéj waszą niewolą ozdobi.        330
Więc owszem; z ciągła myślą o tym niewolniku
Powracaj do ojczyzny, i powiedz Henryku
Duartowi królowi, że temu poruczę
Więźnia, co mi przywiezie złote Ceuty klucze;
Nie inaczéj. A teraz, jako moja własność,        335
Do Fezu ze mną raczy twa Xiążęca Jasność.

DON FERNAND.

Jako u mojéj sfery słońcem idę wszędzie.

MULEJ.

Ach! serce moje smutek dwojaki posiędzie,
W miłości i w przyjaźni mając swe powody.

DON FERNAND.

Henryku, ja zostaję tu pełen pogody;        340
Na zło i dobro... wytrwam jak ludzie niezłomni.
Jedź i proś brata niechaj o mnie się upomni
Jako Pan Chrześcijański.

DON HENRYK.

On się zobowiąże...

DON FERNAND (Przerywając mówi z powagą.)

Niech się upomni jako Chrześcijański Xiąże...
Jak katolik.

DON HENRYK.

Takim ja mój bracie powrócę.        345

DON FERNAND.

Teraz pozwól, że w twoje objęcia się rzucę,
I uściskam, bracie mój Henryku kochany!

DON HENRYK.

Ty wzięty, a mnie kładziesz na szyje kajdany?