Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzasz tego człowieka tylko poto, aby wyciągnąć mnie na słówka.
— Pani, nic nie wymyślam i nic nie stwarzam; mówię tylko szczerą prawdę.
— I twierdzisz pan, że jeden z pańskich przyjaciół mieszka w tym domu?
— Mówię to i powtarzam poraz trzeci; w domu tym mieszka mój przyjaciel, a przyjacielem tym jest Aramis.
— Wszystko to wyjaśni się trochę później — szepnęła młoda kobieta; — tymczasem jednak niech pan milczy.
— Gdybyś pani mogła otworzyć całkowicie moje serce i zajrzeć do niego — mówił d’Artagnan, — ujrzałabyś w niem tyle ciekawości, że miałabyś litość nademną, i tyle miłości, że zadowolniłabyś niezwłocznie nawet moją ciekawość. Niema powodu obawiać się tych, którzy kochają.
— Bardzo szybko mówisz pan o miłości, mój panie — rzekła młoda kobieta, potrząsając głową.
— To miłość zawładnęła mną tak szybko, i to po raz pierwszy, nie mam bowiem jeszcze nawet lat dwudziestu.
Młoda kobieta spojrzała na niego ukradkiem.
— Posłuchaj mnie, pani; wpadłem już na trop — rzekł d’Artagnan. — Przed trzema miesiącami omal nie miałem pojedynku z Aramisem z powodu podobnej chusteczki, jaką pokazałaś pani tej kobiecie w jego mieszkaniu, z powodu chusteczki, naznaczonej tymi samymi znakami, jestem tego pewny.
— Panie — odpowiedziała młoda kobieta, — przysięgam panu, że męczysz mnie bardzo temi zapytaniami.
— Jesteś pani przecież tak przezorna, A pomyśl, pani, coby się stało, jeżeliby uwięziono panią z tą chusteczką, jeżeliby pochwycono ją u ciebie. Czyż nie byłabyś pani skompromitowana?
— Dlaczego? wszak inicyały są moje własne: K. B., Konstancya Bonacieux.
— Albo Kamilla de Bois-Tracy.
— Milcz pan, jeszcze raz błagam. Jeżeli nie powstrzymują pana niebezpieczeństwa, na jakie ja się narażam, pomyśl pan o niebezpieczeństwach, które tobie samemu mogą zagrozić.
— Mnie?