Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/845

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łam o tym drogim Twemlowie. Powiedz pan, proszę, za czem pan głosujesz?
Twemlow podniósł głowę i zaczął:
— Zdaje mi się, że jest to kwestya uczuć danego dżentlmena i niech mi będzie wolno...
— Dżentlmen, który zawarł takie małżeństwo, nie może mieć żadnych uczuć — przerwał mu Podsnap.
— Nie podzielam tego zdania — odrzekł Twemlow, z mniejszą, niż zwykle słodyczą — i jeżeli wdzięczność, szacunek, podziw i miłość najgłębsza, skłoniły owego dżentlmena do poślubienia tej lady...
— Tej lady? — zawołał sarkastycznie Podsnap.
— Panie — rzekł Twemlow, którego mankiety zadrżały — powiedziałeś pan lady, jak ja, bo i jakże nazwałbyś tę damę, gdyby jej mąż był tu obecny.
Kwestya w ten sposób postawiona nie przypadła do smaku panu Podsnap, który też zmiótł ją ruchem ręki i zmilkł.
— Powtarzam! — mówił dalej pan Twemlow podniesionym głosem — że jeśli uczucia, które przed chwilą wymieniłem, skłoniły pana Wrayburne do poślubienia tej młodej osoby, stał się on przez to lepszym jeszcze dżentlmenem, a jego żona szlachetniejszą od wielu lady. Mówiąc to, mam na myśli pojęcie prawdziwego dżentlmena w najlepszem i najwyższem znaczeniu, do jakiego człowiek może dążyć. A że uczucia takiego dżentlmena są