Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/796

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na od Alfreda Lammie, oddając mu tę pamiątkę od Alfreda Lammie, który dziś opuszcza Anglię.
Jenny Wren opowiedziała to wszystko, dzieląc dla większej dokładności zgłoski i wyrazy, a towarzyszył im tryumfalny ruch ostrej bródki, któryby może uraził Fledgebyego, gdyby nie to, że Czar zakrył oczy ręką w poczuciu dolegliwego bólu.
— Czy mam iść po policyę? — spytała niewinnie Jenny,
— Nie! nie! niech pani tego nie robi, nie chcę policyi. Niech pani będzie tak dobra zamknie drzwi, och, jak to piecze.
Na dowód, że piekło go istotnie, Czar stoczył się znów na podłogę i tarzał się po dywanie, skutkiem czego nieład jego stroju powiększył się, uwidoczniając gdzieniegdzie nabiegłe krwią pręgi.
— Teraz, gdy drzwi są już zamknięte — rzekł do Jenny — bądź pani tak dobra i obejrzyj moje plecy. — Tam są nożyczki, może pani rozciąć koszulę. Proszę, kochana pani obaczyć, jak wyglądają moje rany.
Jenny wykonała to zlecenie, a oczom jej przedstawiły się plecy tak gruntownie wychłostane, jak na to zasługiwał ich właściciel.
— Jak pani myśli? plastry z bibuły, umaczanej w occie, mogłyby dobrze zrobić? Czy nie zechciałabyś kochana pani, przyłożyć mi parę.
— Bardzo chętnie, to z pewnością wybornie podziała, jak na konserwy.