Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/703

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Chwila jeszcze — odparł Wegg — wysuń pan proszę tę pakę, na której siadywałem tu dawniej w czasie mych poprzednich wizyt, tak! dobrze, a teraz podaj mi pan stołek.
Anatom spełnił to życzenie, nie wiedząc, w jakim celu to robi, okazało się wszakże, że Silas Wegg chciał zbudować rodzaj rusztowania, na które pan Boffen musiał wstąpić i usiąść, jak na cenzurowanem...
— A teraz — rzekł Wegg do anatoma — możesz pan pokazać testament naszemu przyjacielowi, nie wpierw jednak, aż mu przytrzymano ręce, aby go nie mógł zniszczyć.
Napróżno spadkobierca protestował przeciw tym ostrożnościom. Podejrzliwy literat nie dał się przekonać i stanął za nim, trzymając go za obie ręce, mimo, że ta postawa była dla niego brdzo uciążliwa z powodu jego drewnianej nogi. Pan Boffen któremu wreszcie przedłożono fatalny dokument sylabizował go bardzo powoli, ku większemu jeszcze udręczeniu Wegga, który z trudnością utrzymywał równowagę i robił wrażenie człowieka, usiłującego wytrwale acz bez skutku stanąć na głowie. Wreszcie czytanie się skończyło, a zmordowany Wegg opadł na krzesło,
— I cóż? — spytał tryumfująco — nie masz już teraz wątpliwości, Boffenie?
— Nie, Wegg.
— I przyjmujesz warunki?
— Tak jest, chciałbym tylko, aby moja stara lady nie dowiedziała się o niczem, bo dla niej byłby to wielki cios.