Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/676

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

głową. Niema zresztą z mojej strony zasługi, że zostanę przy nim. Cóż innego począć mogę w moim wieku. Musimy już dźwigać razem ten ciężar, dopóki nas śmierć nie rozdzieli.
Z temi słowy wyszła z mieszkania pana Twemlow, który powrócił na swą kanapę i, oparłszy rozpalone czoło na skórzanej poduszce, stwierdził ze smutkiem, że nieprzyjemna rozmowa nie może wpływać dodatnio na działanie spożytych pigułek. Skoro wszakże nadeszła godzina udania się do państwa Weneering, mały dżentlmen włożył swój odświętny, staroświeckiego kroju garnitur i poszedł pieszo na Dukestreet, oszczędzając sobie sześcio-pensowego wydatku na fiakra. Zastał już tam całe towarzystwo, które właśnie zasiadało do stołu. Rozkoszna lady Tippins zasypywała zalotnymi żarcikami Eugeniusza, który przyjmował te żarciki posępniej, niż zazwyczaj. Mówiono też oczywiście o bankructwie małżeństwa Lammie, tych ludzi, których miano za bogaczy, a którzy jak się okazało, nie mieli domu ni łomu.
— Wstydź się, Mortimerze — powiedziała lady Tippins, uderzając po ramieniu młodego adwokata. — Wszakże to ty byłeś drużbą tych, zapomniałam, jak się nazywają.
Wachlarz, przeznaczony dla Mortimera, spotkał po drodze innych i spadał na nich z łoskotem, przypominając taniec szkieletów. Nowe serye przyjaciół gromadziły się teraz przy stole Weneeringów, a wśród nich znajdował się niejaki Buffer, który starał się bezskutecznie robić konkurencyę Bootsowi i Brewerowi. Prócz niego znajdowało