Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/656

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Moje dziecko, przyniosę ci zaraz drugą filiżankę, skoczę do mleczarni o dwa kroki stąd. — Nie czekając jej pozwolenia, skoczył istotnie, przynosząc drugą filiżankę i drugi chleb, który złożył na drugiej papierowej serwetce. Wtedy dopiero zwrócił uwagę na skromny strój swej córki.
— Zdaje mi się, moje dziecko, że kobieta jak ty elegancka... czy to nowa suknia?
— Nie Fa, stara.
— Zdawało mi się też, że ją poznaję.
— Spodziewam się, skoro sam mi ją kupiłeś.
— Ale to chyba nie całkiem właściwy strój w twem obecnem położeniu?
— Jesteś niestały Pa, czy nie podobam ci się, czy mi w tej sukni nie do twarzy? Powiedz mi lepiej, czy codzień jadasz tu podwieczorek, i czy nie będzie ci zawadzało, jeśli siądę przy tobie i oprę się o twoje ramię.
— Tak i nie, mój skarbie. Nie zawadzasz mi nigdy, a co się tyczy podwieczorku, to jadam go tu niekiedy o tej godzinie. Praca w biurze bywa czasem ciężka, wypoczywam więc, patrząc przez okno na naszą uliczkę, która robi się o tej porze cicha, a w ten sposób przegradzam trudy dnia od...
— Przyjemności życia domowego — dokończyła smutnie Bella.
— Tak jest — potwierdził z całą pogodą Pa.
— Biedny mój Pa, więc to w tem więzieniu spędzasz całe życie, o ile nie jesteś w domu?
— Tak jest, moja miła, dołączywszy do tego drogę stąd do Holloway i z Holloway do biura. Czy widzisz ten pulpit, stojący w kącie?