Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/655

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dom Chichsey i Weneering był właściwie drogeryą i trudnił się sprzedażą preparatów chemicznych, to też, zbliżając się do niego, Bella doznała takiego wrażenia, jakie się ma, wysuwając szuflady, przesycone aptecznymi wyziewami,
Zdaleka już poznała ojca swego, który siedział przy oknie i zabierał się właśnie do spożywania podwieczorku, składającego się z chleba i filiżanki mleka. Ujrzawszy ją, ten drogi Pa wybiegł na jej spotkanie i wprowadził do biura, uwiadamiając ją, że godziny biurowe są już skończone, z czego on korzysta dla spożycia okolicznościowego posiłku. Duszne i ciemne biuro zdało się być Belli celą więzienną, do której zamykano jej ojca.
— Nie wierzyłem własnym oczom, widząc cię na naszej ulicy o tej porze, czemu raczej nie przysłałaś po mnie kogo.
— Bo przyszłam tu sama.
— Mam nadzieję, że przyjechałaś?
— Nie, Pa
— Przyszłaś piechotą?
— Tak jest.
Był zdziwiony, a ona nie miałą odwagi objaśnić go o prawdziwym stanie rzeczy.
— Przyszłam piechotą Pa, a przytem pędziłam z całych sił, to też głodna jestem i chętnie bym zjadła z tobą podwieczorek.
Filiżanka mleka stała na oknie, a obok niej mały bocheneczek razowego chleba, leżący na arkuszu białego papieru. Bella zabierała się na dobre do objedzenia Pa z jego zapasów, ale Cherubin zawołał: