Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/619

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mówiąc to, Fledgeby patrzył znacząco w twarz żyda, który też wiedział już teraz wybornie, czego się ma trzymać.
— Bardzo mi przykro — rzekł — ale zmuszony jestem domagać się wypłaty całkowitego długu.
— I to zaraz? — pytał Fledgeby.
— Natychmiast.
— A w razie, gdyby pan Twemlow nie był w stanie tego dokonać, zechcesz może odwołać się do jego dostojnego kuzyna, lorda Snigsworth, bez względu na to, że krok taki poróżnić może tego dżentlmena z jego krewnym?
— Nie zostanie mi innej drogi.
— Jakto! nie będziesz więc miał żadnego względu na delikatne uczucia tego dżentlmena i cieszyć się może będziesz skandalem, jaki wywołasz w rodzinie?
Słowa te nie wywołały bezpośredniej odpowiedzi, budząc tylko najgorsze przeczucia w duszy nieszczęśliwego Twemlowa, który, nie widząc przed sobą ratunku, pożegnał Fledgebyego, podając mu rozpaloną gorączkowo dłoń.
— Dziękuję panu serdecznie — rzekł — za usługę, jaką mi pan chciałeś wyświadczyć, na którą doprawdy nie zasłużyłem.
— Odchodzisz pan, ja zostanę tu jeszcze i bronić będę pańskiej sprawy.
— Niech się pan nie łudzi — rzekł na to żyd. — Musi pan zapłacić całą kwotę i to jaknajprędzej, jeśli pan nie chce się narazić na znaczne koszty. Firma Pubsey i spółka bywa w takich razach nieu-