Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/611

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przypomniał sobie naraz, że drzwi od sieni nie są zamknięte i zląkł się, by ktoś z klientów nie wziął go za członka spółki. W progu zetknął się jednak nos w nos z panną Wren, która szła tu właśnie z próżnym koszyczkiem, mając nadzieję wypełnić go gałgankami i strzępami, które tu kupowała. Fledgeby miał szczery zamiar zamknąć jej drzwi przed nosem, ale czuł się oszołomiony gradem min i gestów, jakimi go przywitała. Rad nie rad więc opadł na krzesło z miną człowieka znudzonego, który czeka tu od niepamiętnych czasów.
— Jak zdrowie pana? — spytała Jenny, — spodziewam się, że dobre, a gdzie jest pan Riah?
— Myślę, że wkrótce powróci — odparł Fledgeby — przyrzekł mi to, wychodząc. Ale gdzie ja panią widziałem? — rzekł, wpatrując się w Jenny.
— Tu na dachu — odparła modniarka lalek.
— A tak, przypominam sobie, a jakże się ma ta przyjaciółka pani?
— Nie wiem, o której pan mówisz, bo mam wiele przyjaciółek.
— O wszystkich, — odparł Czar, przymrużając filuternie jedno oko. — A czy wszystkie są tak piękne, jak ta śliczna dziewczyna, którą widziałem wtedy na tarasie?
Jenny pominęła milczeniem tę uwagę. Usiadła w kącie z koszyczkiem swym na kolanach. Czar oparł czoło o szybę i szukał zapamiętale zarostu na swych pokrzywdzonych policzkach.
— Myślałam, że zastanę tu pana Riah, — rzekła ze swego kąta Jenny. — — Kupuję zawsze