Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/602

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ X.
Komplikacye finansowe.

Tegoż dnia, słońce, wschodzące na bezchmurnem niebie, oświeciło całe miasto, nie zapominając w bezstronnej swej sprawiedliwości o cynamonowych faworytach Afreda Lammie, siedzącego przy śniadaniu. Ten drogi Alfred potrzebował gwałtownie choćby tak zewnętrznego złocenia swej egzystencyi, wobec ciężkich chmur, gromadzących się na horyzoncie jego losów.
Sofronia Lammie siedziała naprzeciw swego męża i pana. Małżonkowie, skuci z sobą ogniwem prowadzonej wspólnej intrygi, spoglądali na siebie pochmurni. Wszystko zresztą dokoła nich było dziwnie pochmurne, pomimo słońca porannego — tak dalece, że gdyby dostawcy tej godnej pary, zaglądać mogli przez okno, pośpieszyliby przesłać natychmiast swe rachunki, co zresztą większość z nich zrobiła już i bez tego.
— Zdaje mi się — rzekła do męża Sofronia — że od czasu naszego ślubu nie dostałeś od nikogo pieniędzy.
— Być może — odparł Alfred — ale to niema znaczenia.
Właściwością małżonków Lammie, wspólną im zresztą z wielu innemi małżeństwami, był pewien tryb prowadzenia rozmowy w ten sposób, że każde z nich mówiło jakby nie do siebie, lecz do jakiejś trzeciej, niewidzialnej osoby. Być może ja-