Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/490

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Musisz wiedzieć, co mi zaproponował.
— Naturalnie że wiem, chce się z tobą ożenić.
— Lecz ja musiałam mu odpowiedzieć, że to się stać nie może.
— Musiałaś? Dlaczego musiałaś? Czy nie rozumiesz tego, że on jest tysiąc razy więcej wart od ciebie?
— Przyznaję mu to chętnie, ale nie kocham go i nigdy za niego nie wyjdę.
— Ładna z ciebie siostra, nie ma co mówić, A czy pomyślałaś o mnie i czem byłoby to dla mojej karyery?
— Nie chcę ci robić wyrzutów Karolku, ale sam przyznasz...
— Co mam przyznać?... Widzę tylko, że chcesz shańbić mnie i robi ci to przyjemność. Człowiek, którego wszyscy nazywają ozdobą szkolnictwa, zniża się do ciebie i chce cię podnieść, wydobyć z tego błota, a ty robisz jakieś ceregiele.
— Ależ nie, Karolu, powiedziałem mu tylko, że życzę mu, aby znalazł inną, godniejszą odemnie.
Cierpliwość, z jaką Liza znosiła jego wyrzuty, a może pamięć na dawne dziecinne lata, zmiękczała na chwilę twarde serce samolubnego chłopca.
— Słuchaj Lizo, — rzekł — nie spierajmy się, i posłuchaj spokojnie, co ci powiem.
— Przecież słucham cię, nawet wtedy, gdy mówisz mi przykre słowa.
— Bo widzisz, nie doprowadzaj mnie do ostateczności swoim uporem. Bradley Headstone wszystko dla ciebie gotów poświęcić, chociaż nic nie zyska, żeniąc się z tobą.