Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/445

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W pewien wiosenny, lecz chłodny wieczór, miss Riderhood stała, jak zwykle, oparta o swoje drzwi, nie wiedząc, że przypatruje się jej pilnie nieznany marynarz, stojący pod przeciwległym domem. Wiatr był chłodny i rozwiewał włosy Placencyi, które układała w jeden wielki węzeł, przypięty w środku głowy, usuwający się wciąż i wciąż na nowo skręcany. Był to zwyczaj tak powszechnie przyjęty, że ilekroć zdarzył się w Limehouse niezwykły jaki wypadek, bójka lub kłótnia, te parne z nad rzeki zbiegały się wszystkie, trzymając w zębach grzebienie i skręcając rozwiane włosy swe w klasyczny węzeł. I teraz więc Placencya trzymała obu rękami włosy, chcąc je upiąć na nowo, gdy przed oczyma jej stanął nieznajomy marynarz.
Czekał on chwilę, aby skończyła uczesanie, a potem spytał:
— Ojciec pani jest w domu?
— Jest zdaje mi się — odparła Placencya, potwierdzająco. Wiedzała, że ojca niema, ale chciała zwabić gościa, który wyglądał na marynarza.
— Siądź pan, proszę, przy ogniu — zapraszała nieznajomego. — Jesteś pan zapewne majtkiem.
Wyglądał istotnie na majtka, a tylko obrzuciwszy wzrokiem całą jego postać, Placencya zauważyła, że ręce jego nie były stwardniałe od pracy.
— Szuka pan może wiktu? — spytała na wszelki wypadek.
— Nie, pani.