Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/439

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i pobladł śmiertelnie, jakby pod wpływem dojmującego bólu. Gdy Liza podniosła oczy, nie było go już przed nią. Jenny, która była niemym świadkiem tej sceny, siedziała nieruchomo, z oczyma utkwionemi w drzwi, po za któremi znikł Bradley.
Po chwili dopiero modniarka lalek przechyliła się w tył na poręcz fotela i skrzyżowała ręce na piersiach.
— Ho! ho! — rzekła, — jeśli mój przyszły pan mąż będzie miał taki charakter, jak ten pan, który stąd wyszedł, to niema co zaczynać; zapali się od pierwszej iskry i wyleci w powietrze.
— Uwolni cię w ten sposób od swej obecności, — zaśmiała się Liza.
— Kto wie — szepnęła Jenny — czy nie zechciałby i mnie wysadzić razem z sobą.
— Nie byłby tak okrutny.
— Niechcący, kochanie, mógłby to zrobić bezwiednie.
Umilkły obie.
— To dziwny człowiek — szepnęła potem Liza.
— Stokroć byłoby lepiej, gdybyśmy go wcale nie znały — odparła jej przyjaciółka.
— Uczeszę cię — rzekła Liza, wyjmując szpilki z włosów Jenny. Włosy te rozsypały się złocistym płaszczem, na biedne koszlawe plecy, potrzebujące tak bardzo jakiejś osłony. Ze swej strony Jenny rozplotła krucze włosy Lizy, które opadły dwoma ciężkimi pasmami na śliczną twarz dziewczyny. Jenny rozsunęła te ciemne strugi i przytrzymała je dłońmi, sama zaś przysunęła twarz swą