Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/428

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zgnieceniem kapelusza i podniesieniem prawej nogi.
— Tak jest, Salopie, a jeżeli zasłużysz na to, zajmiemy się tobą, jak własnem dzieckiem. Czy pragnąłbyś tego?
— Tak, pani... — zawołał Salop, ale wnet urwał i zaczął kiwać głową z wielką powagą. — Nie — rzekł potem — nie mogę odejść od pani Higden, która była dla mnie tak dobra, jak nikt na świecie. Któż jej będzie obracał magiel? i z czego żyć będzie pani Higden, jeżeli magiel stanie?
— Masz słuszność, mój chłopcze, stokrotną słuszność, ale znajdziemy i na to sposób. Damy pani Higden kogo innego do obracania magla, a ty znajdziesz niejedną sposobność usłużenia jej lepiej jeszcze, niż gdybyś obracał magiel.
— Ależ po co szukać kogo innego — zawołał Salop — mogę przecież obracać w nocy, a w dzień przychodzić do państwa, mogę przecież wybornie spać przy maglu, zdarzało mi się to już nieraz.
Uniesiony wdzięcznością, ucałował rękę pani Boffen, a potem wydał z siebie rodzaj radosnego wycia, wskutek czego dystyngowany lokaj otworzył drzwi i zajrzał do salonu, a widząc, że go nikt nie potrzebuje, oznajmił, że zdawało mu się, że w Salonie miauczą koty i wyszedł z godnością.

ROZDZIAŁ XI.
Sprawy sercowe.

Sprawy sercowe

Malutka miss Peecher siedziała w swym malutkim domku, przy małem okienku, przypomina-