Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nia, gładząc pieszczotliwie ręką niebieską suknię swej przyjaciółki. — Predylekcya, jaką ma pan Fledgeby do niebieskiego koloru, nie jest wcale z jego strony pustym komplementem, lecz objawem gorących uczuć, których nie umie pohamować. I nie dziwię się mu, wcale się mu nie dziwię.
To sztuczne wciąganie do rozmowy dwojga młodych nie zdało się wszakże na nic.
Fledgeby i Georgiana nie spojrzeli ani razu na siebie. Alfred Lammie był wściekły i żywił w duszy nieprzepartą chętkę wzięcia ich obojga za głowy dla stuknięcia niemi jedną o drugą.
Zamiast tego wszakże zapytał stosunkowo spokojnie młodego Fledgeby, czy zna dzisiejszą operę.
— Nie znam z niej ani jednej nutki.
— A ty, Georgiano? — spytała Sofronia.
— Ja, nie... — wyjąkała dziewczyna ogromnie zmieszana.
— To znaczy — zawołała Sofronia — że nie znacie jej oboje, ani ty, ani pan Fledgeby.
Fledgeby uczuł, że należy mu powiedzieć coś bardzo uprzejmego.
— Jestem bardzo szczęśliwy — zaczął — że wybrany zostałem przez...
Tu uciął i nie mógł zdobyć się na dalszy ciąg mowy.
— Przez los — podpowiedział mu Alfred Lammie, zagarniając ręką swe bujne faworyty, które mu przysłoniły twarz, jak krzew rosochaty.
— Nie — zaprzeczył Fledgeby — nie los, lecz przeznaczenie zapisało w swojej księdze, że usły-