Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nic nadzwyczajnego. Nie umie nawet prawie czytać, odemnie nauczyła się liter.
Eugeniusz, który, opuściwszy resztę towarzystwa, podążył w ślad za Mortimerem do biblioteki, słuchał tej rozmowy. Lekceważenie, z jakiem chłopak wyrażał się o swej siostrze, nie podobało mu się, ujął go więc pod brodę i spojrzał mu ostro w Oczy.
— No więc cóż, — szarpnął się wyrostek, — czego pan tak na mnie patrzy?
Zamiast odpowiedzi, Eugeniusz zaproponował Mortimerowi swoje towarzystwo w wyprawie do topielca. Wsiedli więc obaj do fiakra, który czekał przed domem, zajmując tylne siedzenie, brat Lizy usadowił się na koźle, obok furmana.
Mortimer i Eugeniusz byli przyjaciółmi i kolegami. Usiadłszy wygodnie, zapalili cygara, a Mortimer zaczął mówić:
— Oto już pięć lat zapisany jestem na liście obrońców wysokiego trybunału, a nie miałem dotąd żadnej sprawy, z wyjątkiem bezpłatnych porad, które udzielam co dwa tygodnie w sprawie testamentu lady Tippins, która zresztą nie ma nic nikomu do przekazania.
— To samo jest ze mną, — westchnął Eugeniusz. Jestem od siedmiu lat na liście adwokatów, a nie miałem dotąd żadnej sprawy, i mieć jej zapewne nie będę, a gdybym miał nawet ją jakim cudem, tobym nie umiał się z nią obejść.
— Nie lepiej jest i ze mną — odpowiedział Mortimer. — A tu spada mi nagle ta dziwna romantyczna historya.