Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nak Liza, która nie zdjęła dotąd kapelusza, zaproponowała nagle bratu, aby się z nią przeszedł po skwerze i nagliła o to z pośpiechem, jakby chciała uniknąć jakiejś niedyskrecyi ze strony małej robotnicy.
Wyszli więc wszyscy troje, a Bradley rzekł:
Rozmawiajce sobie państwo, a ja przejdę się tymczasem nad rzekę.
Znalazłszy się sam na sam z Lizą, Karol dał wyraz swemu niezadowoleniu.
— I kiedyż wreszcie, Lizo, nauczysz się dobierać sobie towarzystwo, czemu nie zamieszkałaś w jakim przyzwoitym domu?
— Tu mi jest bardzo dobrze, Karolku.
— Dobrze? Wstyd mi teraz, żem przyprowadził tu pana Headstone. Co znaczy ta mała wiedźma? to straszydło, z którem się sprzęgłaś. Jakim sposobem zawarłaś z nią znajomość?
— Całkiem przypadkowo, chociaż to ma pewien związek z naszą przeszłością. Pamiętasz topielców naszego ojca? Pamiętasz afisze, rozwieszone w naszej izbie? Otóż jeden z nich...
— Poco, u dyabła, wspominasz o tem wszystkiem. Chciałbym zapomnieć, zapomnieć na zawsze.
— Bo widzisz, ta dziewczyna jest wnuczką tego pijaka.
— Jakiego pijaka?
— No! tego wiesz, którego ojciec nasz wyłowił kiedyś w nocnem ubraniu, a potem, wiesz dobrze, jego pieniądze.
— Wiem, wiem. Ale co to wszystko ma do