Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ślę ją do Konstatynopola. Cóż, rozumie pan teraz?
Bradley nie rozumiał jeszcze, ale rzekł na chybił trafił.
— Jest pani modniarką?
— Prawie pan zgadł.
— Robi pani kapelusze dla dam?
— O tak i to dla pięknych dam, a nietylko kapelusze. Jestem krawczynią i modniarką lalek.
— Lalek?
— Tak jest, ubieram lalki.
— Czy to popłatne zajęcie?
Kobieta-dziecko wzruszyła ramionami.
— Nie — rzekła — nie, to liche zajęcie, źle płatne, a przytem moje klijentki są niecierpliwe i bardzo naglące. Nieraz muszę w noc długo pracować, aby im dogodzić. Niedawno, naprzykład, robiłam wyprawę dla jednej lalki, która wychodziła zamąż. Musiałam się bardzo śpieszyć, pracowałam kilka nocy, a to niedobrze dla mnie, bo nogi mam słabe i plecy mnie bolą.
Bradley i Karol Hexham patrzyli na miniaturową istotkę coraz bardziej zdumieni.
— Przykro mi za te panie — rzekł wreszcie Bradley — są naprawdę zbyt wymagające.
— Wszystkie, wszystkie są takie — mówiła modniarka lalek — a przytem tak nie umieją szanować sukien, zmieniają je co tydzień. Pracuję, naprzykład, dla jednej lalki, która ma trzy córki. Boże drogi, jak te dzieci niszczą ubranie, zrujnują stanowczo matkę.
Tu mała istotka wybuchnęła ostrym, przeni-