Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pan oświadczyć moje najserdeczniejsze pozdrowienia pani Boffen.
— Przepraszam cię moja córko, wystarczy zupełnie, jeśli pan powie, że przesyłasz jej ukłony.
— Najserdeczniejsze pozdrowienia — powtórzyła Bella ze złością, tupiąc nóżką.
— Ukłony — powtórzyła majestatycznie matka,
— W takim razie — rzekł pojednawczo Rokesmith — będę miał zaszczyt oświadczyć jej, że panna Bella przesyła jej pozdrowienia, a szanowna pani ukłony.
— I powiedz pan jej — mówiła Bella — że bardzo się cieszę na myśl, że się do niej przeniosę i że chciałabym, żeby się to stało jak najprędzej.
— A nie zapomnij moja córko — zaczęła pani Wilfer — że gdy już zamieszkasz u pani Boffen, z którą żyć będziesz musiła, żyć na stopie równości, obowiązkiem twoim będzie okazywać uprzejmość panu sekretarzowi, chociażby przez wzgląd na to, że jest naszym lokatorem. Słowa te wymówiła czcigodna dama tonem niesłychanie protekcyonalnym, który nie pozwolił wątpić, jak nisko upadł w jej opinii lokator od chwili, gdy dowiedziała się, że jest tylko sekretarzem.
Rokesmith uśmiechnął się tylko i poszedł do swego pokoju, podczas gdy matka i córka udały się do swej sutereny na dole. Myślał o Belli: „Jaka zimna, niegrzeczna, kapryśna, ale przy tem jaka śliczna, jaka ponętna. Och! gdyby wiedziała“...
Ale Bella wiedziała tylko jedno, że nieznośny lokator chodził dnia tego do późna w nocy po swo-