Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiedy pracować przy cegle, możesz się do mnie zgłosić.
— Dziękuję panu, ale mam tu dobre miejsce i skarżyć się nie mogę.
— No tak, ale, gdybyś kiedy zmienił zdanie, znajdzie się zawsze u mnie dla ciebie posada. Ja widzisz, jestem właścicielem, a ten pan jest moim buchalterem, prowadzi mi książki i wypłaca pensye i gratyfikacye, sute gratyfikacye, jeśli pracownik zasłuży na to, bo dewizą moją jest, jaka praca, taka płaca.
— To sprawiedliwie — odrzekł chłopak, kłaniając się nisko za otrzymany napiwek.
Wyszli wreszcie, a Mortimer rzekł:
— Śmieszny jesteś, Eugeniuszu, po co to wszystko?
— Śmieszny? bardzo być może, wszystko jest śmieszne na tym świecie.
Mortimer odczuł niejasno, że dzisiejszego wieczora zaszła w przyjacielu jego jakaś zasadniczą zmiana.
Przechodząc obok domu Gaffera, zobaczyli światło w jego oknie,
— Patrz, Mortimerze, ona tam wciąż czeka.
— Chodźmy zobaczyć przez okno.
— Po co? po co? daj jej spokój, dajmy jej wreszcie spokój.
Chwycił za rękaw Mortimera. Doszli do posterunku inspektora, który się niczego dotąd nie doczekał.
— Widziałem córkę jego — mówił urzęd-