Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w chwili ich urodzenia, a czasem jeszcze przed urodzeniem. Mnie więc przeznaczył od kolebki na członka palestry, którym też istotnie zostałem. Brak mi tylko, jak dotąd, licznej klijenteli, na i żony.
— Nie skarżyłeś się dotąd na ten drugi brak.
— Ja nie, ale M. C. R. pomyślał o tem za mnie. Słowo ci daję, że, gdybyś go znał tak dobrze, jak ja, toby cię M. C. R. ubawił tak samo, jak mnie bawi.
— Niezbyt synowskie orzeczenie,
— Kiedy ja, owszem, mam dla niego szczere przywiązanie, a nawet dużo szacunku. Ale posłuchaj dalej. Otóż, gdy mój najstarszy brat ujrzał światło dzienne, było z góry wiadome, że będzie musiał przez całe życie borykać się z kłopotami rodzinnymi, co się nazywa w oczach świata odziedziczeniem schedy ojcowskiej. O to więc nie potrzebował się troszczyć. Drugiego mego brata przeznaczył M. O, R. od dzieciństwa na filar naszego Kościoła, a on też został tym filarem, coprawda, chwiejnym. Skoro przyszedł na świat mój trzeci brat, M, C R., który nie pragnął tak szybkiego powiększenia rodziny, nie uczuł się jednak zaskoczony i już w pół godziny po jego urodzeniu zadecydował, że będzie to podróżnik, który objedzie wszystkie oceany; i rzeczywiście brat mój służy w marynarce, lecz nie odbył jeszcze owej okrężnej podróży. Wreszcie przyszedłem ja i wypełniłem wyrok obywatelski z wiadomym ci skutkiem. Potem