Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wziąć na takie fortele, i z pewnością z drugiej strony podążył ku rzece, gdzie łatwiej ukryć się w krzakach. Tutaj więc znajdę go niechybnie.
Jakoż nie omylił się wcale, chociaż czekała go niespodzianka.
Nie ujechał jeszcze dobrej legua (mili hiszpańskiej), gdy w gąszczu krzewów usłyszał stłumione głosy. Zeskoczył więc z muła i ostrożnie począł się zbliżać do tego miejsca. Tu spostrzegł Maxtlę, nie samego przecie lecz w towarzystwie Hiszpana, który prostował jakiś papier na kolanach.
Obaj siedzieli na ziemi; koń i muł były rozjuczone, a Maxtla spożywał resztę jadła, którem widocznie pokrzepiał się także i Hiszpan, o czem świadczyły rozrzucone resztki mięsiwa i stojąca obok niego butelka.
Hiszpan, wyprostowawszy papier, zaczął go czytać.
— Juarez bardzo zręcznie mu wyłożył — odezwał się po przeczytaniu pisma — don Carlos nie będzie się drożył. Ale zawsze lepiej wiedzieć, z czem się jedzie.