Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ujechał korytem rzeki dobry kawałek drogi i obejrzał się bacznie.
— Nic nie widać — rzekł — brat Guati widocznie naprawdę zasnął i zostawia mi tym sposobem czas wolny do działania.
Rzekłszy to, wydostał się na kamienisty brzeg rzeki i począł krążyć wąwozami w stronę wioski.
Azupetl znał, jak nikt inny, wszystkie zakątki gór sąsiednich. Jakkolwiek pilnie strzeżony, używał jednak swobody w górach, wiedziano bowiem, że bez obcej pomocy nie mógłby umknąć, a już z pewnością zginąłby w llanosach. Chłopiec znał też każdą ścieżkę górską, każdy zakręt, każdą skałę i niejedną pieczarę, których tajemnicy nie zdradzał Aymarom.
Teraz właśnie skierował się do jednej z takich pieczar i tam umieścił konie.
— Muszę doczekać nocy — mówił sobie — i wtedy spróbuję przekraść się do wioski. Brat Guati nie powróci sam, a zresztą straci sporo czasu na poszukiwanie konia. Ten mój pomysł ze śpiewaniem duchów górskich był wcale niezły! Z pewnością przypisze on duchom znik-