Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tu umarł z radości! Moje biedne serce pęknie. Widzisz, panie Eugeniuszu, jużeśmy się skwitowali.
I starzec tulił córkę uściskiem tak dzikim, tak nieprzytomnym, iż rzekła:
— Och! ojcze, boli.
— Ból ci sprawiłem! rzekł blednąc.
Spojrzał na nią z nadludzką boleścią. Aby dobrze oddać twarz tego Chrystusa ojcostwa, trzebaby szukać porównań w obrazach, które wymyślili mistrze pędzla, aby odmalować mękę ścierpianą przez Zbawiciela dla dobra świata. Goriot ucałował bardzo delikatnie kibić, którą palce jego zanadto uścisnęły.
— Nie, nie, nie sprawiłem ci bólu? podjął, pytając ją uśmiechem. To ty sprawiłaś mi ból swoim wykrzyknikiem. To więcej kosztuje, rzekł do ucha córki, całując ją ostrożnie, ale trzeba go było zażyć z mańki, inaczej pogniewałby się.
Eugeniusz osłupiał na widok niewyczerpanego poświęcenia tego człowieka i patrzał nań z naiwnym podziwem.
— Stanę się godny tego wszystkiego! wykrzyknął.
— O, mój Eugeniuszu, to piękne co powiedziałeś w tej chwili.
I pani de Nucingen ucałowała studenta w czoło.
— Wyrzekł się dla ciebie panny Taillefer i jej milionów, rzekł ojciec Goriot. Tak, kochała cię ta dziewczyna; obecnie zaś, po śmierci brata, bogata jest jak Krezus.
— Och, pocóż mówić?... wykrzyknął Eugeniusz.
— Eugeniuszu, rzekła mu Delfina do ucha, to mi zasępiło dzisiejszy wieczór. Och! ja cię będę bardzo kochała! i na zawsze.
— Oto najpiękniejszy dzień, jaki miałem od czasu waszego zamęźcia! wykrzyknął ojciec Goriot. Dobry Bóg może mi zesłać cierpień ile mu się podoba — byle nie przez was — zawsze sobie powiem: „W lutym tego roku byłem przez jedną chwilę szczęśliwszy, niż ludzie potrafią być przez całe życie“. — Popatrz na mnie, Delfinko, rzekł do córki. Ładna, nieprawdaż? Powiedz mi pan, dużo spotkałeś kobiet, które by miały takie śliczne kolory i ten mały