Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

utrwalają się w języku, aby przeczyć niedorzecznościom filozoficznym, jakimi zajmują się ludzie lubiący mleć puste słowa. Człowiek czuje się kochanym. Uczucie wyciska się we wszystkich rzeczach i przebiega przestrzel.ń List jest duszą, jest tak wiernym obrazem żywego głosu, iż delikatne natury liczą go między najbogatsze skarby miłości. Ojciec Goriot, którego instynkt wznosił do wyżyn natury psiej, zwęszył współczucie, pełną podziwu dobroć, młodzieńcze sympatie, jakie zbudziły się dlań w sercu studenta. Jednakże ta rodząca się spójnia nie sprowadziła jeszcze żadnych zwierzeń. Jeżeli Eugeniusz objawił chęć widzenia pani de Nucingen, to nie dlatego, aby liczył na to iż starzec wprowadzi go do niej, ale spodziewał się, że jakaś mimowolna wskazówka posłuży mu w tej mierze. Ojciec Goriot mówił z nim o córkach jedynie w związku z tym, z czym on sam się wygadał wówczas, wróciwszy z dwóch wizyt.
— Mój drogi panie, rzekł nazajutrz, jak pan mógł uwierzyć, iż pani de Restaud miała ci za złe, żeś wymówił moje nazwisko? Obie córki kochają mnie szczerze. Jestem szczęśliwym ojcem. Jedynie zięciowie zachowali się wobec mnie niegodziwie. Nie chciałem dręczyć drogich istotek, dochodząc swoich nieporozumień z tymi panami, wolę tedy widywać je pokryjomu. Tajemnica ta daje mi tysiące przyjemności, których nie znają inni ojcowie, mogący widywać córki kiedy zechcą. Ja nie mogę, rozumie pan? Idę tedy, kiedy jest ładnie, na Pola Elizejskie, dowiedziawszy się od pokojówek, czy córki wyjeżdżają na spacer. Czekam na nie na ulicy, serce mi bije kiedy zbliżają się pojazdy, podziwiam ich stroje; one rzucają mi w przelocie uśmiech, który złoci mi cały świat, jak gdyby nań padł promień cudnego słońca. I stoję dalej, czekam aż będą wracały. Widzę je znowu! Powietrze dobrze im zrobiło, poróżowiały. Słyszę jak ludzie mówią do mnie: „Cóż za śliczna kobieta!“ To mi rozgrzewa serce. Czyż to nie moja krew! Kocham konie, które je ciągną, chciałbym być pieskiem, którego trzymają na kolanach. Żyję ich przyjemnościami. Każdy kocha na swój sposób, mój nie czyni krzywdy nikomu, czegóż tedy świat się. mną zajmuje? Jestem szczę-