Strona:PL Balzac - Marany.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do morderstwa w tym domu. Francuzi wszystkich nas mogliby rozstrzelać. Nie mieszajcie się do tego, to mnie tylko obchodzi. Pomiędzy mną i córką moją, może być tylko Bóg. Ten człowiek do mnie należy. Świat cały z moich rąk wyrwać go nie zdoła. Idźcie, idźcie już, przebaczam wam. Widzę, ta dziewczyna jest Maraną. Wy z waszą religją, z waszym honorem, za słabi byliście do walki z krwią moją.
Westchnęła strasznie i pokazała im oczy suche; wszystko straciła i umiała cierpieć: była wszetecznicą. Drzwi się otworzyły. Marana zapomiała o wszystkiem, i Perez, dając znaki żonie, pozostał na swojem miejscu. Jako stary Hiszpan niezłomny na punkcie honoru, chciał dopomódz zemście matki zdradzanej. Juana w łagodnem oświetleniu, w bieli, ukazała się spokojna na środku pokoju.
— Czego chcecie ode mnie? zapytała.
Marana nie mogła powstrzymać się od lekkiego dreszczu.
— Perezie, zapytała, czy w tym gabinecie jest drugie wyjście?
Perez dał znak przeczący, a wszetecznica, ufając temu znakowi weszła do pokoju.
— Juanno, jestem twoją matką, twoim sędzią, i ty znalazłaś się w tem jedynem położeniu, w którem mogę ci wyjawić, kto jestem. Przyszłaś do mnie, a ja chciałam, żebyś była u siebie. Ach! jakże nisko upadłaś. W twoim pokoju jest kochanek.
— Pani, w nim może i powinien znajdować się